black blue and yellow textile

Na co dzień moje życie toczy się między trzema miastami: Warszawą, Sochaczewem i Toruniem. Lubię ten rytm — zmienność, przełączanie się między intensywnym a spokojnym.

Towarzyszy mi Pimpka — mój ukochany piesek, którego przygarnęłam dwa lata temu.

Inspirują mnie zdjęcia analogowe, fotografia uliczna z Nowego Jorku, teledyski i filmy, które zostają w pamięci na długo.

Poza fotografią cenię sobie spokój, swoje gniazdko i wszystko to, co pomaga mi wrócić do równowagi po intensywnych ślubnych weekendach.

Biegam — to od lat mój ulubiony sposób na ruch. Praktykuję też jogę – czas na macie to dla mnie przestrzeń, która daje spokój, siłę i pomaga być bliżej siebie.

Lubię zwykłe dni i proste przyjemności. Upiec ciasto, iść na długi spacer w lesie, wypić kawę w fajnym miejscu. I ten rodzaj uważności na życie, który widać też na moich zdjęciach.

Odkąd byłam dzieckiem miałam smykałkę do rzeczy kreatywnych. Próbowałam różnych dziedzin, ale dopiero fotografia okazała się tą formą wyrazu, która po prostu pasuje. Dla mnie to coś więcej niż zawód — to naturalna potrzeba, sposób na bycie tu i teraz.

Moja fotografia to balans między reportażem a estetycznym spojrzeniem. Lubię zdjęcia, które żyją – są prawdziwe, trochę nieidealne, ale właśnie przez to pełne życia. Szerokie kąty, które dają poczucie obecności w kadrze. Wasza spontaniczność, prawdziwość.

W pracy jestem maksymalnie zaangażowana. Pojawiam się wcześniej, w razie potrzeby podpowiadam jak zapiąć muchę, dbam o dobrą atmosferę. Na ślubie jestem obecna - nie tylko z aparatem, ale również z empatią i czujnością.
Nie lubię schematów i sztywnego podejścia.
Zamiast tego wolę tworzyć przestrzeń, w której po prostu jesteście sobą, a wydarzenia mają swój naturalny bieg – a ja łapię to, co ważne.
Jeśli zależy Wam na zdjęciach, które będą pełne historii, prawdziwe, a nie wymuszone – to właśnie ja.
Biegle posługuję się językiem angielskim i chętnie podejmuję się realizacji zagranicznych.
Nazywam się
Paulina.
Po godzinach

Privately, I'm a runner-yogi-pilates enthusiast, a girl who loves meeting new people, laughing, relaxing, watching something cool and enjoying some good food.

Here are a few things I really like:

Music and concerts (a lot!)

All kinds of flowers

Vegetarian cooking

Traveling

Listening to audiobooks and podcasts

Clothes and jewelry

Sipping coffee in cool spots

Spending time with my loved ones

Seasonal sports (like kayaking, snowboarding—stuff like that)

Long walks with Pimpka

Creating—painting, drawing, designing, writing

And of course, taking photos.

From here, I’ll let my photos tell you more about me.

They used to call me Pina when I was a kid – and over time, the nickname became my brand.

I’ve always had a thing for creative work, but it was photography that finally felt like the right form of expression.
For me, it’s more than just a job — it’s a natural need, a way of being present, attentive, and gentle with the moment.

I draw inspiration from analog photography, New York street shots, music videos, and films that stay with you long after the credits roll.

My style is a balance between documentary and aesthetic storytelling.
I love images that feel alive — raw, a little imperfect, but full of presence.
Wide angles that pull you into the scene. Your spontaneity. Your realness.

I bring full commitment to my work. I often arrive early, stay longer.
On a wedding day, I’m fully present — not just with a camera, but with empathy, attention, and heart.

What I avoid: stiff posing, formulas, and fake smiles.
What I prefer: space for you to just be yourselves, letting the story unfold naturally — while I quietly capture everything in between.

If you’re looking for photos that are visually beautiful, yet full of story. Honest, not staged — that’s exactly what I do.